Autor |
Wiadomość |
admin |
Wysłany: Nie 16:11, 24 Paź 2021 Temat postu: Raporty zakażeń są ZAFAŁSZOWANE? "To widać po zgonach |
|
.
Raporty zakażeń są ZAFAŁSZOWANE? "To widać po ilościach zgonów"
MAREK BEREZOWSKI/REPORTER Raporty zakażeń są ZAFAŁSZOWANE? "To widać po ilościach zgonów"
[img]https://img-s-msn-com.akamaized.net/tenant/amp/entityid/AAPTwrf.img?h=339&w=874&m=6&q=60&o=f&l=f[/img]
Zwlekanie z decyzją o wprowadzaniu nowych restrykcji oraz kiepski poziom wyszczepienia sprawiły, że jesienna fala koronawirusa znowu okazała się wyjątkowo niebezpieczna. Eksperci podkreślają, że publikowane przez rząd dane to wersja optymistyczna, a w rzeczywistości liczba chorych jest kilkukrotnie wyższa.
Doktor Paweł Grzesiowski z Naczelnej Rady Lekarskiej w rozmowie z Polsat News skomentował sytuację pandemiczną w Polsce, krytykując rząd za dotychczasowe działania. Zdaniem eksperta, koronawirus może obecnie szerzyć się bez żadnych ograniczeń, gdyż w kraju nadal nie wprowadzono nowych restrykcji pandemicznych.
Zakażeń jest dużo więcej?
Dr Grzesiowski w trakcie rozmowy stwierdził, że rzeczywista liczba zakażeń jest o wiele wyższa od oficjalnych statystyk. Część osób unika wizyty u lekarzy, bojąc się kwarantanny lub też roznosi zarazę bezobjawowo.
Liczbę zakażeń musimy przemnożyć co najmniej razy pięć, by uzyskać właściwy obraz pandemii. To widać po ilościach zgonów. Jeżeli dzisiaj zmarło 75 osób, to zarazić musiało się co najmniej 7,5 tys. osób. Natomiast należy pamiętać, że zgony następują z opóźnieniem około miesięcznym. Jeśli cofniemy się o miesiąc, to wtedy zakażonych mieliśmy tysiąc osób - przekazał dr Paweł Grzesiowski.
Skutki trwającego właśnie wzrostu zakażeń najbardziej odczujemy zatem pod koniec listopada oraz na początku grudnia. Za rozsiewanie koronawirusa głównie odpowiadają czynniki takie jak niski poziom wyszczepienia oraz lekceważące podejście do obostrzeń sanitarnych.
W tej chwili nie ma żadnych ograniczeń instytucjonalnych. Koronawirus może szerzyć się swobodnie, bo ludzie się spotykają. Jak udajemy, że pandemii nie ma, to będziemy mieć dużą liczbę przypadków - alarmuje lekarz.
Według statystyk ponad 90 proc. osób ciężko przechodzących COVID-19 to ludzie niezaszczepieni. Nowe restrykcje powinny obejmować tylko antyszczepionkowców?
https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/raporty-zaka%C5%BCe%C5%84-s%C4%85-zafa%C5%82szowane-to-wida%C4%87-po-ilo%C5%9Bciach-zgon%C3%B3w/ar-AAPTDnM?ocid=msedgntp
. |
|
|
Gość |
Wysłany: Nie 9:18, 10 Mar 2013 Temat postu: |
|
Już w latach 80., amerykańscy lekarze zidentyfikowali przypadłość określoną mianem zespołu przewlekłego zmęczenia, któremu towarzyszyły następujące dolegliwości: bóle mięśni, głowy i gardła, migreny, powiększone węzły chłonne, zmęczenie nawet przy niewielkim wysiłku, stan podgorączkowy, zaburzenia neuropsychiczne. W mediach funkcjonowało określenie "choroba yuppies", ponieważ dotyczyła głównie młodych wykształconych ludzi z dobrze sytuowanych środowisk, poświęcających się karierze zawodowej. 70% chorych stanowiły kobiety. |
|
|
nesca116 |
Wysłany: Pon 20:30, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
Na pewno można z tego wyjść, wiem to od lekarza
rodzinnego. Ja niestety na razie nie mam czasu na terapię. Pracuję i mam ogrom
pracy. Mam to szczęście, że pracuję w domu, umowa o dzieło. Dom, rodzina i takie
tam inne obowiązki i nie mogę teraz pozwolić sobie na wizyty i specjalisty.
Oczywiści, że możesz pisać do mnie na adres gazetowy. Jestem ciekawa jak
przełamiesz tą dolegliwość. Mam podpisaną umowę do lipca, może wówczas coś
zacznę działać ze swoim lękiem przed publicznością.
Na forum zaglądam rzadko ale mam ciągły dostęp i będę mogła przeczytać jeżeli
coś napiszesz.
Życzę zdrowia i POWODZENIA - najważniejsze, że chcesz to zmienić, to już połowa
sukcesu. |
|
|
lex27oo |
Wysłany: Pon 20:29, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
Droga nesca116,
Tobie i sobie bardzo współczuję, bo wiem i odczuwam to na własnej skórze, jak
bardzo trudne to jest do zniesienia. Czasami nachodzą mnie chwilę zwykłego
zwątpienia w sens i wartosć życia. Na szczęście w tym wszystkim zapala się raz
na jakiś czas jakaś lampka nadziei, nadziei na to, że ten stan się kiedyś
zmieni.
Teraz myślę, że dojrzałem do wieku, w którym trzeba się za to skutecznie zabrać
i pozybyć cholerstwa. Zamierzam udać się psychologa (w pierwszej kolejności) a
jak będzie trzeba to także do psychiatry. Nesca116 - dajmy sobie pomóc. Nie
wiem skąd jesteś, ale wspólnie zawsze lepiej radzić sobie z problemami. Jeśli
chcesz o swoich osiągnięciach po spotkaniu z psychologiem i ewentualnym
psychiatrą dam Ci znać na maila.
Pozdrawiam wszystkich, |
|
|
nesca116 |
Wysłany: Pon 20:27, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
W gronie swoich bliskich, sąsiadów jestem gadułą jakich mało - taką mam opinię.
Wszyscy lubią ze mną rozmawiać, wiedzą, że wysłucham i jeszcze coś popaplę.
Nikt z tych osób nie wie, że mam poważny problem - dokładnie taki jak Ty.
Wyjście na wywiadówkę poprzedzone jest totalnym stresem, ganianiem do WC, itp.
Sama myśl, że może coś będę musiała powiedzieć paraliżuje mnie, w dosłownym tego
słowa znaczeniu. Inne sytuacje nie będę opisywała bo pewno wiesz o co chodzi.
Nam tylko psychiatra pomoże albo jakaś psychoterapia - nie mam czasu na takie
wypady dlatego męczę się z tym już dłuuuugo. |
|
|
lex27oo |
Wysłany: Pon 20:26, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
Dziękuje za wszystkie odpowiedzi...
dodam jeszcze, że sama myśl o potencjalnym zabraniu głosu tak mnie spina i
wywołuje u mnie tak duży lęk, że nie umiem sobie z tym poradzić... POnadto
reakcja organizmu - mokre rece, pot, na plecach (praktycznie całe ciało robi mi
się mokre) i do tego jąkanie...
Nie wiem co tak naprawdę nakręca moją własną spiralę leku - czy myśl, że się
jąkam (bo faktycznie czasem się zacinam - bynajmniej tak mi się wydaje,
natomiast osoby z którymi się spotykam i rozmawiam tak nie uważają) i że w
chwili zabrania głosu na dużym forum zacznę mówić i wszyscy zauważą, że mam
wadę wymowy i będą się podśmiewać ze mnie... i przez to właśnie mam lęki przed
zabieraniem głosu... nie wiem, ach jestem załamany...! pozdrawiam, |
|
|
lioninka |
Wysłany: Pon 20:25, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
A mnie się wydaje, że "fobia" to za dużo powiedziane w twoim wypadku, nie daj
sobie tego wmówić. Po prostu brakuje ci pewności siebie, dużo osób tak. Musisz
sobie uświadomić, że z twoją dykcją wszystko jest w porządku, a cały problem
polega na tym, że się denerwujesz i wtedy ci nie wychodzi. Im więcej będziesz
przełamywać lęk i częściej się odzywać- tym lepiej będzie ci szło. Spróbuj się
z tym zmierzyć i myśl o sobie pozytywnie. |
|
|
lex27oo |
Wysłany: Pon 20:24, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
Czy fobia sama w sobie jest uleczalna i w jaki sposób się ją leczy - czy
stosuje się środki farmakologiczne? - ciekawe, jak wiecie to piszcie. Z góry
wielkie dzięki.
pozdrawiam |
|
|
to_jaaa |
Wysłany: Pon 20:24, 23 Sie 2010 Temat postu: |
|
zwykła fobia - lęk przed wystąpieniami publicznymi
psycholog wystarczy |
|
|
lex27oo |
Wysłany: Pon 20:23, 23 Sie 2010 Temat postu: panicznie boję się zabierać głos |
|
Witajcie,
sam nie wiem co mi dolega. Mam 27 lat i panicznie boję się zabierać głoś
przed dużym gronem ludzi. Kiedy przychodzi mi np. przedstwić się podczas
rozpoczynającego szkolenia, mam spocone ręce, cały się denerwuje, a do
tego mój głos - zestresowany, drżący. Wtedy zazwyczaj też zaczyna brakować mi
słów - zaczynam się jąkać. Czuje, ze mnie to wyniszcza od wewnątrz. Nie wiem
co począć, do jakiego specjalisty się udać, czy do logopedy, czy do
psychiatry, czy do psychologa. Proszę pomóżcie.
Dodam tylko, że zupełnie inaczej romawia mi sie w dobrze znanym towarzystwie,
generalnie mówiąc gdy rozmawiam z moją mamą - nie jąkam się, a i ochotę na
rozmowę mam dość dużą.
Pozdrawiam wszystkich piszących, |
|
|